Wanda Kotwicka – „Garść wspomnień o magistrze Zenonie Piszczyńskim”

ANNAŁY ZŁOTEGO WIEKU III

Lek. med. Wanda Kotwicka

Garść wspomnień o magistrze
Zenonie Piszczyńskim

      Wczesne lata 50. ubiegłego wieku to początek pracy magistra Zenona Piszczyńskiego w Państwowym Zakładzie Leczniczo – Wychowawczym dla Dzieci Kalekich w Świebodzinie. Od początku swej pracy magister Piszczyński był zafascynowany procesem usprawniania niepełnosprawnych dzieci i młodzieży, ówczesnych pacjentów zakładu. W okresie, o którym mowa, przyjmowaliśmy pacjentów, którzy byli ofiarami działań wojennych – mieli na przykład amputacje kończyn dolnych lub górnych, a nawet ciężkie uszkodzenia całego ciała. Mimo swego kalectwa była to młodzież garnąca się do życia, do sportu, do spędzania czasu w taki sposób, jak ich zdrowi rówieśnicy. Tej młodzieży magister Piszczyński poświęcał wiele czasu, troski i opieki, a nade wszystko wprowadzał stopniowo w szeroko rozumianą aktywność życiową. Prowadził zajęcia sportowe, realizując swój, w dużej części autorski, program usprawniania. Było to usprawnianie nie tylko fizyczne, lecz również psychiczne, gdyż umiejętnie kształtował w młodzieży poczucie własnej wartości, a nawet więcej, ambitne stawianie sobie za cel osiągnięć większych niż zdrowa młodzież. Od początku rozbudzał zainteresowania sportowe, potrafił „wyłuskać” talenty i je ukierunkować. Pracy z i nad tą młodzieżą niepełnosprawną nie wytyczały godziny zatrudnienia pana magistra, gdyż pracował od wczesnych godzin rannych do późnych wieczornych. Młodzież za nim przepadała. Porywał ją Jego entuzjazm, a również wyniki, jakie osiągali i coraz lepsza sprawność fizyczna.

Z tego okresu pracy pana Zenona wywodził się również sport zimowy, a więc narciarstwo dla osób protezowanych i to na skalę konkurencji sportowych. To co dziś oglądamy w olimpiadach dla niepełnosprawnych w latach 60. ubiegłego wieku nie było jeszcze nawet marzeniem. Jedynie poznańska klinika profesora Degi wprowadzała szeroko sport dla niepełnosprawnych, w tym również narciarstwo. Tymczasem w zakładzie w Świebodzinie osoby po przebytych amputacjach kończyn górnych lub dolnych, zaopatrzone w protezy, stawały dzielnie na narty i praktykowały ten niełatwy sport. Działo się to bez specjalnego wsparcia finansowego, bez fundacji i grantów. Siłą napędową była energia i entuzjazm osób takich jak magister Piszczyński.

Natomiast w porze letniej prowadził pan magister, w dzierżawionym przez świebodziński zakład ośrodku w Przełazach, intensywne zajęcia z pacjentami, w tym naukę pływania, wiosłowanie, żeglowanie, a także wiele form fizycznych konkurencji sportowych na wzór harcerski. Nie trzeba tutaj wspominać, że taka forma usprawniania była miła pacjentom i chętnie w niej uczestniczyli. Z czasem do ośrodka dołączyli chorzy ze schorzeniem Heinego i Medina (polio), którego wiele przypadków pojawiło się w Polsce w latach 1957, 1958 i 1962. Rozległość uszkodzeń narządu ruchu była u tych dzieci różna, od lekkich niedowładów do ciężkich porażeń wszystkich czterech kończyn. W tym czasie do pracy w Świebodzinie przyszło kilkoro nowych absolwentów Akademii Wychowania Fizycznego, którzy podjęli kierunek rehabilitacji i wsparli swoją pracą magistra Piszczyńskiego. W ten sposób powstała silna grupa rehabilitantów, która przez wiele następnych lat była wizytówką i jednym z najsilniejszych punktów ośrodka w Świebodzinie. Magister Piszczyński kierował i szkolił grupę swoich młodszych koleżanek i kolegów, wprowadzając ich w metody pracy, usprawnianie pacjentów i sport niepełnosprawnych. Z rozmów z młodszymi kolegami mogę wnioskować, że takie specjalistyczne zespoły ludzi bez reszty zaangażowanych w pracę dla chorych zdarzają się w obecnych czasach wyjątkowo.

Działalność pana magistra Zenona Piszczyńskiego nie dotyczyła wyłącznie procesu usprawniania pacjentów. Równoległym do powyższej pracy, ale także wiodącym, było zainteresowanie fotografią. Początkowo była to dokumentacja pacjentów, ich uszczerbków fizycznych – widok amputacji w obrębie kończyny, skrzywienia kręgosłupa i inne – przed leczeniem ortopedycznym i po leczeniu. Z czasem przekształciło się to w dokumentację filmową, która pozwalała oceniać stan początkowy umiejętności ruchowych pacjenta, jak i końcowy wynik osiągnięty drogą cierpliwego usprawniania. Stąd już tylko krok dzielił pana magistra Piszczyńskiego od stworzenia pełnego filmu. We wrześniu 1959 roku na IV Festiwalu Filmów Medycznych w Cannes został przedstawiony film pana magistra Piszczyńskiego i pani magister Ewy Zeyland pod tytułem „Leczenie i rehabilitacja przypadków z wrodzonym brakiem kończyn górnych”. Został on wyróżniony dyplomem honorowym. Należy podkreślić, że film powstawał w bardzo skromnych warunkach, jednakże temat i sposób przedstawienia zadecydowały o jego walorach. W wyniku zainteresowania pana magistra sztuką filmową w 1962 przy ośrodku powstał Klub Filmu „Lubusz”, którego prezesem został magister.

Należy wspomnieć o jeszcze innej działalności tego utalentowanego człowieka – już w 1959 roku zorganizował obóz rehabilitacyjny dla byłych pacjentów. Miało to miejsce w Wojnowie (około 40 km od Świebodzina). Tam ponownie przeżyli powrót do znanych już z uprzednich obozów w Przełazach takich form jak sport, pływanie, kajakowanie, rekreacja, ogniska, śpiew. Myślę, że ta forma wspaniale zacieśniała więzy między pacjentami a naszym Ośrodkiem.

Magister Zenon Piszczyński posiadał umiejętność łatwego nawiązywania dobrych kontaktów zarówno z dziećmi, młodzieżą jak i z dorosłymi. W końcowym okresie swej pracy zawodowej skoncentrował się na usprawnianiu dorosłych po amputacjach. Akceptowano jego terapię bardzo ufnie i chętnie.

Dyrektor Lech Wierusz wprowadzał wiele ciekawych innowacji w pracę swojego zespołu. Miał w tym życzliwe poparcie i aktywny udział lekarzy, magistrów rehabilitacji, tym właśnie magistra Piszczyńskiego, oraz całego personelu. Dyrektor Wierusz bardzo cenił i szanował Jego opinię. Powierzył mu prowadzenie dokumentacji fotofilmowej przebywających w Ośrodku pacjentów. Wkrótce nasz Ośrodek został powołany do prowadzenia kursów szkoleniowych w zakresie rehabilitacji dla lekarzy i dla magistrów wychowania fizycznego. Program tych kursów opracowany był we współpracy z Kliniką Ortopedyczną Profesora Degi, a później samodzielnie w Ośrodku (doktor Wierusz i doktor Kotwicka).

Postać magistra Piszczyńskiego była popularna na terenie miasta Świebodzina. „Kroniki Świebodzińskie”, których projekcja odbywała się przy różnych okazjach spotkań z mieszkańcami, były przyjmowane bardzo serdecznie, ukazywały wszak sceny z życia mieszkańców – zwykłe i niezwykłe wydarzenia w naszym mieście. Mgr Piszczyński przysposobił sobie do pomocy świetnego technika pana Pawła Wójcika, który mu dzielnie pomagał i towarzyszył w sekcji dokumentacji filmowej. W dokumentacji fotograficznej współpracował pan Witold Królik. Magister Zenon Piszczyński był aktywnym społecznikiem, należał do Towarzystwa Walki z Kalectwem, Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Świebodzińskiej, Towarzystwa Filmowców Amatorów i innych. Zmarł w 1979 roku. Do końca realizował to co powiedział nasz nauczyciel i mistrz, profesor Wiktor Dega: „Ruch, jako lek nie ma substancji ani opakowania. Jego podanie wymaga prawdziwego mistrzostwa. Przekazanie go choremu wraz z osobowością i sercem czyni ten lek niezastąpionym.”