Jan Szczęch – wspomnienia z XXXII Zlotu OPTY we Wrocławiu

JANEK SZCZĘCH – WSPOMNIENIA Z XXXII ZLOTU OPTY WE WROCŁAWIU

W tym roku również dane mi było spotkać się w gronie moich Sióstr i Braci. Tak, tak jak tyle lat spędziło się wspólnie w młodości, to teraz każdy jest dla mnie jak Brat i Siostra !Oddalony od domu, przyszło mi długie lata spędzać w różnych zakładach. Mój brat Mietek ma 13 dzieci. Ale ja przebijam Jego pociechy, bo Sióstr i Braci mam znacznie więcej !

Komandor Zenon Sokół wykazał się wyjątkowo sprawnym organizatorem – XXXII Zlot oceniam na co najmniej 5.

Spotkaliśmy się wszyscy przy ul. Dworskiej. Warunki nie były komfortowe, ale to nie było najważniejsze, być wspólnie, powspominać minione lata – oj, brakuje człowiekowi takich chwil. Nasz, jakże Kochany Prezes Andrzej znowu sprawił, że niczego nie brakowało. Szczególnie uroczysty był wieczór przy świecach – zafundował ogrom wspomnień, wiele ciekawych informacji oraz planów na przyszłość.

Brawo Zenek, choć widziałem w Twoich poczynaniach nutkę zmęczenia, ale dzielnie nie dałeś po sobie tego poznać. Gdzieś Komandorze znalazł do pomocy Krystynę ? Osobę pełną poświęcenia i OGROMNIE DOBRYM SERCU. Na Zlocie nazywano Ją ANIOŁ. Słowa jakie sobie utrwaliłem, a wypowiedziane przez Krystynę to: ” my przy was pełnosprawni – czujemy się niepełnosprawni” – tak podsumowała XXXII Zlot.

Zwiedzanie Wrocławia było uciechą dla niejednej osoby. Tyle ciekawych zakątków stolicy Dolnego Śląska trudno było zwiedzić jednego dnia. Region tak nasycony bogactwem architektury i wspaniałej sztuki, każdy kamień, to wielka historia naszej ojczyzny. Z przeogromnej oferty tego pięknego miasta trzeba było wybrać tylko niektóre cenniejsze do zwiedzania. I chyba organizatorom to się udało – wielką lekcję historii w przeciągu kilku godzin zaserwowano uczestnikom Zlotu.

Osobiście wybrałem się z Martą Ireną na indywidualne zwiedzanie Wrocławia.

W pierwszej kolejności udaliśmy się do Zakład przy ul. Wejherowskiej.

Znowu ożyły moje wspomnienia, zwiedziłem „mój” Zakład – 3 lata uczyłem się tutaj. Gdy się miało naście lat, to były najpiękniejsze lata. Pierwsze przyjaźnie, nawet miłe wzruszenia serca były mi tu dane. Jakże zmienił się „mój” Zakład. Budynek szkolny jest bardzo wysoki, właśnie tam uczyłem się na najwyższym piętrze. Dzisiaj jest już winda, oj jak mocno wtedy myślałem o niej, wspinając się po stromych schodach. Zakład wciąż się rozbudowuje, wciąż poprawiają się warunki nauki osób niepełnosprawnych.

Przyznać muszę, że minione lata i mnie zmieniły. Pokazały się siwe włosy, łysina, jednym słowem człek trochę „przyrdzewiał”. Ale w sercu radość życia mam taką samą, jak wtedy gdy pobierałem tu nauki.

Następnie zwiedzaliśmy rynek wrocławski, pochodziłem uliczkami jak kiedyś dawno, dawno temu. Ile tutaj można było zobaczyć ciekawych zabytków, ile nowości, choćby piękną fontannę – szczególną ozdobę rynku. Zauroczyli mnie ” ludzie manekiny” . Dokładnie obserwowałem te osoby, które bez mrugnięcia oka, bez najmniejszego ruchu, potrafią wytrzymać wiele minut. Jestem pełen podziwu dla ich …. wytrwałości !

Po wielu, wielu latach spotkałem Teresę , z którą wspólnie przebywaliśmy w Policach koło Szczecina. Rozmowom i wspomnieniom nie było końca, pomimo że od dłuższego czasu sobie mailujemy.

Nie sposób nie wspomnieć też o naszej najmłodszej uczestniczce zlotu – przemiłym dziewczęciu o imieniu Agnieszka / http://www.skolioza-porady.com / . Pokładamy w tej Osóbce wielkie nadzieje, że wprowadzi w nasze szeregi młode pokolenie Optymistów. A więc Agnieszko, na spotkanie w Pradze załatwiasz 5 osób, a na każdym kolejnym Zlocie, o kolejne 5 osób więcej ! Umowa stoi ?

Trzymajcie się zdrowo Bracia i Siostry !
Do zobaczenia w Pradze !

Jan Szczęch