Ela Medyńska – jak można ugotować w swojej kuchni 40 litrów zupy

ZUPA DLA POTRZEBUJĄCYCH

      Czy gotowaliście kiedyś zupę w ilości 20 lub 40 litrów. Nie mam oczywiście na myśli naszych wspaniałych kucharzy z Niesulic, ale tak normalnie, w warunkach domowych?

Otóż pozwólcie, że podzielę się z Wami naszym takim właśnie doświadczeniem. W grudniu przeczytałam w biuletynie naszej parafii, że prowadzą w okresie zimowym dożywianie ubogich i proszą o pomoc np. w ugotowaniu zupy. Przemyślałam sprawę a jako, że było przed świętami Bożego Narodzenia pomyślałam, że jest to pewien sposób na zapełnienie pustego miejsca przy stole. Andrzej, kiedy mu o tym powiedziałam był zaskoczony ale mnie poparł. Założyłam, że w każdym miesiącu ugotuję jedną zupę. Zdecydowałam, że pierwszą zupą będzie krupnik. Wcześniej napisałam całą logistykę, ile czego, kiedy co ugotować, w jakiej kolejności, jak przechować i jak potem wszystko podgrzewać aby zupa była w termosie gorąca i gotowa do wydawania.

Zdecydowałam się gotować na raty w kilku dużych, 6 litrowych garnkach, a potem wszystko połączyć w termosie 20 litrowym, który można było pożyczyć z parafii. Andrzej dzień wcześniej przywiózł termos a po zupę na pół godziny przed wydawaniem przyjechali sami konsumenci.

Pierwszy dzień.

Zakupy, ilości podaję przykładowo już po zweryfikowaniu i do różnych zup:

  • 1,5 kg mięsa /np. karkówki, kurczaka/,
  • 5 kg ziemniaków,
  • 2 kg marchwi,
  • 3 selery,
  • 16 średniej wielkości buraków,
  • 1,2 kg fasoli jaś,
  • 1 mała vegetta,
  • 2/3 głowy białej kapusty,
  • 1,5 kg kaszy mazurskiej średniej,
  • 2 pęczki zielonej natki pietruszki
  • 2 pęczki koperku plus przyprawy.
Drugi dzień.
Ugotowałam wywar w dwóch 6 litrowych garnkach, po wyjęciu mięsa ugotowałam warzywa. Warzywa starłam w maszynce na grubych oczkach. Jeszcze tego samego dnia obrałam ziemniaki w dwóch innych garnkach.
Trzeci dzień.
Najpierw ugotowałam ziemniaki i wlaliśmy do termosu. Następnie w wywarach ugotowałam kaszę oraz dodałam rozdrobnione mięso i starte warzywa aby się zagrzały. Dlatego garnki nie mogą być bardzo wypełnione. Po wlaniu wszystkiego do termosu można się zorientować czy trzeba dogotować wody czy odlać trochę zupy na obiad dla siebie. Tak gotując na raty, wszystko przyprawiałam w poszczególnych garnkach, że po połączeniu wszystkiego w termosie potrzebne było tylko drobne dosmaczenie plus zielenina. Muszę powiedzieć, ze gotowa zupa nie była do odróżnienia, że gotowana była w „składnikowych ratach”.

Muszę też przyznać, że mimo dokładnego planu działania to pierwszej zupy wyszły dwa termosy czyli 2 x po ok. 20 litrów, gdyż przesadziłam z ilością mięsa i warzyw więc Andrzej z Mateuszem pojechali po drugi termos. Drugiej zupy w następnym miesiącu, też krupniku było tym razem za mało i musiałam dogotować kaszy i ziemniaków. W lutym była fasolowa /zresztą najlepsza/ i miała zbliżone właściwe proporcje, chociaż ugotowałam za dużo fasoli. W marcu natomiast był barszcz ukraiński proporcje idealne trochę zostało nam zupy na obiad.

Ogólnie mówiąc nie było to zadanie trudne, muszę przyznać dające satysfakcję, że nawet w tak prosty sposób można coś zrobić dla wielu osób / 20 litrów zupy to ok. 40 porcji dla dorosłych chłopa jak powiedziała siostra/ , ale muszę też przyznać, że nawet takie błahe ugotowanie dużej ilości zupy wymaga, przemyślenia, zaplanowania i pewnego doświadczenia.

Życzymy smacznego Ela i Andrzej Medyńscy